Cannabineros
CANNABINEROS serwują tłuste dźwięki i z łatwością udowadniają, że nawet jako duet można brzmieć jak kilkoro. Igor gra na gitarze dublując riffy przez wzmacniacz basowy. Säsh gra na perkusji i śpiewa używając przeróżnych efektów.
Oczekujcie kolorowej uczty dla uszu, w skład menu wchodzą: psychodelic, stoner, kraut & space rock.
My Little White Rabbit
My Little White Rabbit jest jak spojrzenie przez szkiełko kalejdoskopu surfującego na fali wielobarwnych cukrowych lasek, spotykającego po drodze garage rock, psychodeliczne nietoperze i feministyczne mowy obrońców zwierząt.
Get Jealous
Trzy osoby. Perkusja, gitara basowa, gitara. Tak zwyczajnie, a jednak tak różnorodnie. Dlaczego? Bo bogowie odarzyli ich ogromem styli. Riot pop, punk, power pop, riot grrrl, a więc korzenie w amerykańskim hardcorze, momentami tylko pop, za to przepełniony energią i nie bojący się urokliwych melodi. Jakby Wam było mało, warto obejrzeć ich wideokilpy. Cóż, gdyby byli Morzem Północnym podczas jesiennego sztormu, nie chcielibyśmy być pobliskim wałem przeciwpowodziowym.
Zerfall / Ostberlin 1983
Zespół Zerfall (Rozpad) został założony na początku lat osiemdziesiątych w Berlinie Wschodnim. Nękany przez Stasi – (na zespół nasłano nawet TW), skinheadów, policję, wreszcie powołania do służby wojskowej – już po kilku latach zakończył swoją działalność. Krótko potem rozpadła się również NRD – podobieństwa są przypuszczalnie czysto przypadkowe.
Kiedy w 2008 roku kurz po upadku Muru Berlińskiego wreszcie opadł, zespół znów stanął na scenie i punkuje do dziś.
Rakete Tschaikowski
Zespół pierwotnie nazywał się Torpedo Dnipropwtrowsk. Kosztowne badania rynkowe wykazały jednak, że Czajkowski jest troszeczkę bardziej znany i nowa nazwa doprowadzi do znacznego zmniejszenia ilości wypadków przy próbie jej poprawnego wymówienia po zachodniej stronie Odry.
Skład zespołu jest raczej tradycyjny, ale nieźli z nich żartownisie, o czym swiadczy nie tylko obskurna nazwa zespołu. Grają tak energetycznie, że brak wokalisty rzuca się w oczy, albo raczej w uszy, dopiero po odsłuchaniu trzeciego kawałka. Kilka lat temu, na OBOA mieliśmy już taki przypadek, ale i wtedy i teraz nie było to żadnym mankiem. Mamy tutaj dziki melanż składający się ze ska, punka, rytmów bałkańskich i Dicka Dayla na 78 obrotach.
Przygotujcie swoje buty do tańca.
Transsylvanians
PS: Transsylvanians mają też swoją delikantną i spokojną stronę, a mianowicie zawsze wtedy, kiedy „coverują” Belę Bartoka.
Lucie & The Slυts
Na brak pewności siebie Lucie & The Sluts raczej nie mogą narzekać. Opisując siebie używają określenia „lucierock” i tym samym kreują własny, nowy gatunek muzyczny. Obok punka i postpunka, których wpływ jest niewątpliwy. Energetyczny i zdecydowany śpiew, gitary raz betonujące każdą wolną ósemkę, raz chłodne i przejrzyste, udekorowane echem i delayem i bez zażenowania chwytliwą melodią. Redakcja poleca Wam odłuchanie “Song i wrote because i like you (but you didnt´t answer my messages)”. Długość tytułu nie ma absolutnie nic wspólnego z długością kompozycji. “Ineffective” też zasługuje na Waszą uwagę.
Unicorn Partisans
Dance! Fight! Glitterize!
Quentz
Kiedy baron von und zu Nasenbluten i jego kompan prof. dr. dr. med. Hýrntodt przejmują scenę, robi się zwariowanie. Quentz są zespołem koncertowym z prawdziwego zdarzenia, zarówno rytmy jak i efekty nie są zgrywane z dysku twardego. Wirtuozowsko zastępują instrumenty klawiszowe padem perkusyjnym, a nawet grają na nich jedncześnie. Multitasking at it‘s the best. Z takimi narzędziami pracy do dyspozycji ani Wolfgang Amadeus Mozart, ani The Scorpions i David Hasselhoff nie mogą się czuć przed nimi bezpieczni. Jeśli Wam nadal mało, możecie odwiedzić ich stronę internetową.
A&O
Esencję tej grupy stanowi śpiew, który spaja wszystko i prowadzi nas przez piosenkę artystyczną i piosenkę autorską do poważnego chansonu (i to nie tylko wtedy, gdy pojawia się akordeon). Szorstko i soczyście robi się kiedy rozpakowują folkowe piosenki i ballady, częściowo wzbogacone drugim głosem, mandoliną, perkusją i wcześniej wspomnianym akordeonem i basem. Gitara jest tu nieodzowna.
Padlina Szarika
Istnieją już tak długo, że zapytani o datę założenia zespołu odpowiadają: „Dobre pytanie, jakoś w 2006 roku?„ Przyszli muzykolodzy (aka Padlinolodzy) bedą mieli pełne ręce roboty nim uda im się poznać drogi, którymi podążali, bo stali już chyba na wszystkich scenach między Odrą a Poznaniem. Swoją muzykę określają jako brutal pop, a my od siebie dodamy jeszcze gruge i punk, poza tym pożądną porcję przyjemności z tego co robią i szczyptę autoironii.
Przybywajcie i delektujcie się riffami gitarowymi, których nie zdążył napisać Cobain i liniami basowymi, na które nie wpadł Novoselic.